Przejdź do menu Przejdź do treści

Wejście Ukrainy do NATO może nastąpić szybciej niż się wydaje -1

Media społecznościowe

Publikujemy pierwszą część analizy Oleksandra Kalinichenko, który  wskazuje, w jaki sposób Ukraina może przystąpić do NATO i co akcesja daje w praktyce Ukrainie.

Gdyby Ukraina była członkiem NATO, tak samo jak państwa bałtyckie i kraje byłego Układu Warszawskiego, w przypadku rosyjskiej agresji wszyscy sojusznicy byliby zbiorowo zobowiązani do jej obrony, zgodnie z art. 5 traktatu waszyngtońskiego z 1949 r.

Drogę pokona ten, który idzie

Innymi słowy, sytuacja bezpieczeństwa byłaby radykalnie inna niż obecnie, kiedy bezpośrednio NATO i jego członkowie indywidualnie decydowaliby, jak i w jakim stopniu wspierają Ukrainę.

Po zajęciu przez Rosję części ukraińskiego terytorium nasze państwo porzuciło politykę „niezaangażowania”.

W czerwcu 2017 roku ukraiński parlament uznał członkostwo w NATO za cel polityki zagranicznej kraju. W lutym 2019 roku kurs na członkostwo w NATO i UE został zapisany w naszej Konstytucji. W 2018 roku NATO przyznało Ukrainie status kraju ubiegającego się o członkostwo.

„Potwierdzamy decyzję podjętą na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku, że Ukraina stanie się członkiem Sojuszu z Planem Działań na rzecz Członkostwa jako integralną częścią tego procesu. Zdecydowanie popieramy prawo Ukrainy do decydowania o swojej przyszłości i polityce zagranicznej bez ingerencji z zewnątrz” brzmiała treść oświadczenia stworzonego na podstawie wyników szczytu NATO w Brukseli w 2021 r.

Trwająca od 2014 roku aktywna faza agresji Rosji na Ukrainę nie przyczyniła się do wzmocnienia bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim. Przez te wszystkie lata w NATO panował konsensus, aby nie przyjmować nowych członków, którzy znajdują się w sytuacji nierozwiązanego konfliktu terytorialnego.

Rosyjska taktyka tworzenia pasa „krajów-inwalidów” z terytoriami okupowanymi, z powodzeniem działała na przeciwników integracji Ukrainy z NATO.

Sojusz nigdy nie stanowił zagrożenia dla Rosji. A do lutego 2022 roku prezydent Stanów Zjednoczonych i inni przywódcy NATO dawali jasno do zrozumienia, że ​​nie będą brać bezpośredniego udziału w obronie Ukrainy.

Jak na ironię, kolejny akt niesprowokowanej agresji Kremla 24 lutego dowiódł, że od dawna apel Rosji o ekspansję NATO zbyt blisko jego granic był tylko dobrą wymówką uzasadniającą ekspansję Rosji w regionie.

Moim zdaniem Rosja zrobi wszystko, co możliwe, aby dalej niszczyć porządek międzynarodowy, który powstał po rozpadzie Związku Radzieckiego i zakończeniu Zimnej Wojny.

Gdyby do tego roku Ukraina przystąpiła do NATO, sytuacja uległaby radykalnej zmianie. Rosja zdałaby sobie sprawę, że nie będzie w stanie przywrócić Ukrainę do swojej strefy wpływów środkami wojskowymi. Dlatego w ostatnich dziesięcioleciach głównym zadaniem strategicznym Rosji było zniszczenie i osłabienie Sojuszu Północnoatlantyckiego, jako instytucji sprawnie działającej. Na poziomie taktycznym Kreml koncentrował się na niedopuszczeniu Ukrainy do członkostwa w NATO i rozszerzeniu Sojuszu na Wschód.

Jeśli Ukraina chce zachować swoją suwerenność i niezależność, nie ma alternatywy dla członkostwa w UE i NATO. Rosja oczywiście nigdy nie zgodzi się na członkostwo Ukrainy w tych dwóch przeciwstawnych jej sojuszach. Zintegrowana z europejską gospodarką i systemem bezpieczeństwa zbiorowego Ukraina na zawsze „wymknie się” z szarej strefy kontrolowanej przez Rosję.

Rozumiejąc tą zależność, Moskwa niedawno w pełni zidentyfikowała zagrożenia związane z członkostwem Ukrainy zarówno w NATO, jak i w UE. Wielokrotnie powtarzała to za pośrednictwem swoich sądowych „komunikatorów” i dyplomatów od zeszłej jesieni.

Jak Ukraina zastanawia się nad swoim powojennym bezpieczeństwem

Po rozpoczęciu wojny na pełną skalę między Rosją a Ukrainą poparcie dla członkostwa naszego kraju w NATO osiągnęło prawie 80%. Ale potem spadło. W sferze informacyjnej nasiliła się dyskusja na temat „niekompetencji” NATO i ewentualnej odmowy przystąpienia Ukrainy do Sojuszu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.

Według majowego sondażu KMIS (Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii), Ukraińcy prawie w równym stopniu popierają członkostwo w NATO (39%) jak i „gwarancje bezpieczeństwa” zamiast wstępowania do Sojuszu (42%).

W marcu na Ukrainie rozpoczęła się debata o tym, czy powinniśmy starać się o członkostwo w Sojuszu. Coraz częściej pojawiają się argumenty, że skoro jest to tak silny „prowokator” dla Rosji, to może warto zaprzestać starania. Niektórzy skarżą się, że Ukraina nie otrzymała od NATO ochrony i pomocy, na jaką liczyła.

Jednak po ujawnieniu szeregu zbrodni wojennych popełnionych przez Rosję na naszym tymczasowo okupowanym terytorium, dyskusje te nieco ucichły w tym samym czasie, co platforma negocjacyjna w Stambule.

Z pomocą wielu zewnętrznych i wewnętrznych graczy Ukraina zaczęła publicznie szukać formuły dla swojego bezpieczeństwa poza członkostwem w NATO.

Nasi przywódcy chcą otrzymać gwarancje bezpieczeństwa od światowych mocarstw, które nie będą gorsze od art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, nie mając w zamian żadnych formalnych zobowiązań Ukrainy. Niestety taka formuła nie istnieje. Znaczy istnieje tylko na papierze. Coś podobnego było nam już „zagwarantowane” w 1994 roku w Budapeszcie za rezygnację z broni jądrowej. O fałszywości memorandum budapeszteńskiego świadczy życie Ukraińców i okupowanych terytoriów.

Wśród potencjalnych gwarantów bezpieczeństwa Ukrainy znalazłyby się Wielka Brytania, Chiny, Polska, Stany Zjednoczone, Francja, Turcja, Niemcy, Kanada, Włochy, Izrael, a nawet Rosja.

Jednak konsultacje z potencjalnymi gwarantami bezpieczeństwa Ukrainy pokazały, że droga Ukrainy do NATO jest bezalternatywna. Z treści informacji dyplomatycznych płynących z Waszyngtonu, Londynu i Berlina szybko wynikało, że „gwarancje bezpieczeństwa”, które nasi zachodni partnerzy gotowi są wziąć pod uwagę, nie są analogiczne do art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego.

Zgodnie z prawem międzynarodowym nie są to konkretne zobowiązania do zagwarantowania bezpieczeństwa Ukrainy, ale „zapewnienia”. Nawet Stany Zjednoczone i Wielka Brytania powiedziały, że jest mało prawdopodobne, aby były w stanie udzielić Ukrainie takiego samego wsparcia w odpieraniu potencjalnej agresji, jak gdyby przystąpiła do Sojuszu.

W tym przypadku, podpisując kolejny Budapeszt-2, Ukraina nie otrzyma skuteczniejszej pomocy od „gwarantów bezpieczeństwa” na wypadek agresji, niż ma obecnie, czekając miesiącami na uzgodnienie dostaw potrzebnych do ochrony broni. W takim scenariuszu nikt nie stworzy „korytarza morskiego” do portów Ukrainy, „zamknie” naszego nieba ani nie rozmieści na Ukrainie kontyngentu swoich wojsk.

Alternatywą dla tego „bezradnego” stanu jest zbrojna neutralność na wzór izraelski czy szwajcarski. Jeśli nie zagłębimy się w szczegóły geopolityczne, militarne i gospodarcze – dla Ukrainy neutralność militarna jest teraz „luksusem nie do zniesienia”. Aby zminimalizować ryzyko agresji ze strony Federacji Rosyjskiej do krytycznie niskiego poziomu, konieczne będzie systematyczne inwestowanie ogromnych sum w obronę, najnowsze technologie, kompleks wojskowo-przemysłowy i tak dalej. Na tym poziomie wydatków obronnych Ukraina po prostu nie będzie miała środków na rozwój i pełnienie innych funkcji rządowych.

W końcu musimy przyznać się do oczywistego: bez silnej pomocy wojskowej naszych partnerów, z których prawie wszyscy są krajami NATO, Ukraina nie będzie w stanie skutecznie powstrzymać rosyjskiej agresji.

W mediach i międzynarodowych analitykach krążą pogłoski, że Ukraina ma „gwarancję, że nie zostanie wpuszczona” do NATO w nadchodzących dziesięcioleciach. Tak, jakby w formacie niepublicznym mówiono o tym naszemu prezydentowi do 24 lutego, a teraz przekazują to przywódcy innych państw.

Te teorie spiskowe są bardzo podobne do interpretacji przez Kreml zakulisowych rozmów Gorbaczowa-Bakera o obietnicach „nie rozszerzania NATO na Wschód” lub próby Jelcyna osiągnięcia „porozumienia ochronnego” z Clintonem w celu wykluczenia państw byłego ZSRR ze strefy rozszerzenia Sojuszu.

Biorąc pod uwagę silną pozycję sojuszników w rozpatrywaniu „wymogów bezpieczeństwa” Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w grudniu zeszłego roku, bez zgody Ukrainy NATO nigdy „jednostronnie nie odmówi” naszemu krajowi prawa do asocjacji. Byłby to koniec wartości Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego i zbiorowego Zachodu jako takiego.

W ten sposób nasza wewnętrzna debata na temat powojennego europejskiego systemu bezpieczeństwa, nie bez udziału przeciwników Ukrainy, jest teraz wykorzystywana do porzucenia NATO „z rąk samej Ukrainy”.

Zwiększona aktywność informacyjna w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO świadczy o realności osiągnięcia tego celu w najbliższej przyszłości po zakończeniu wojny.

Z oczywistych powodów Sojusz nie jest obecnie w stanie zaoferować nam członkostwa. Ale jest czynnik, który przybliża tę perspektywę: Ukraina otwiera teraz drzwi do statusu kandydata do UE. Między innymi droga Ukrainy do UE sprawi, że ważniejsza będzie motywacja ekonomiczna krajów europejskich do zapewnienia bezpieczeństwa własnych inwestycji w naszym kraju.

W ten sposób integracja Ukrainy z UE otwiera „okno możliwości” do członkostwa NATO. W zakresie funkcjonowania bezpieczeństwa europejskiego UE i NATO są ze sobą ściśle powiązane. Dlatego wszystkie kraje Europy Wschodniej dążyły do ​​członkostwa w tych dwóch międzynarodowych organizacjach jednocześnie.

Jednocześnie, podczas gdy w Europie Wschodniej priorytetem było „od członkostwa w NATO do członkostwa w UE”, tegoroczny przykład Szwecji i Finlandii, które przystąpiły do ​​UE w 1995 roku, pokazuje odwrotne podejście.

Dla Ukraińców ważniejsze niż kiedykolwiek jest zrozumienie, że nasz ruch w kierunku Sojuszu jest ścieżką reform, które jakościowo zmieniają państwo wraz z jego sektorem bezpieczeństwa i systemem egzekwowania prawa. Przekazanie równoległej mapy drogowej reform zarówno dla UE, jak i NATO znacznie zwiększa nasze szanse na ostateczne członkostwo w obu organizacjach.

Tłumaczył: dr Mateusz Kamionka

Aktualności